poniedziałek, 6 lutego 2012

Rozdział 2

      Patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć. Uwierzyć w to, że po tylu latach go widze. Chciałam się na niego rzucić i nie wypuszczać go z objęć, lecz byłam wkurzona, za to że przez sześc lat się do mnie nie odzywał. No chyba, że liczą się pierwsze trzy miesiące.

- Sophie - Szepnął po cichu i zbliżł się do mnie by mnie przytulić. Chciałam tego, ale nie mogłam. Umknełam mu i poszłam do salonu gdzie wszyscy już siedzieli.

- Sophie ! Jak miło cię widzieć - mama Harrego- Anne wstałą z fotela i podbiegła do mnie. Zaczeła mnie przytulać i ... szlochać ? Odsuneła mnie od siebie , spojrzała na mnie swoimi zapłakanymi oczami i zaprowadziła na kanape, usiadłam koło lokowatego. Patrzył się na mnie jak w obrazek. Kątem oka patrzyłam na niego.

Mineła godzina, a my zdąrzyliśmy zjeść późny obiad, pogadać co się działo przez te lata kiedy się nie widzieliśmy i na różne inne tematy.

- Synku weź Sophie do siebie do pokoju. - Powiedziała nagle Anne - Zostawcie na chwile dorosłych i idźcie pogadać sobie. Czy coś - to osatnie słowo powiedziałą ostrożnie.

Ja tylko na nich wszystkich spojrzałam i cicho westchnęłam. Poszłam za Harrym. Otworzył mi drzwi i wpuścił pierwszą. Jego okój był cudowny. W jasnych odcieniach. Miał very big łóżko, przy którym stała szafka nocna, a na nim dwa zdjęcia. Na jednym był on i jacyś czterej chłopacy. a na drugim .. JA ? zrobiłam minee WTF ?! ale Harry naszczęście tego nie zauważył.

- Usiądziesz ? - zapytał i lekko się uśmiechnął.

- Jasne - powiedziałam oschle. Nie chciałam być dla niego taka wredna. Ale jaka miałam być ? On przez te sześć lat nie kontaktował się ze mną, miał mnie gdzieś. Pora na mnie.

Siedzieliśmy dziesięć minut. W ogóle się nie odzywając.

- Możesz mi powiedzieć o co Ci chodzi ?

- Mi ? - spytałam z udawanym zdziwieniem - dlaczego miało by mi o coś chodzic ? - On przewrócił tylko oczami i powiedział.

- Przez ten cały czas który jesteś u mnie nie zamieniłaś ze mną ani słowa.

- Przesadzasz.

- Ja przesadzm ? W ogóle ze mną nie rozmawiasz. Jesteś na mnie zła czy co ?

- A jeśli , to co. dziwisz się ? - krzyknełam na niego. - Przez całe długie sześć lat nie odzywałeś się do mnie. A teraz zacząłeś się interesować czy z tobą gadam, czy nie. - wstałam z łóżka , on wraz ze mną. Prawie płakałam. Nie chciałam by to zauwarzył, ale na moje nieszczęście jedna łza popłyneła mi po policzku.

Harry podszedł do mnie i otarł ją. Staliśmy tak przed sobą w ciszy. Nie patrzyłam na niego no chyba że w jego klatkę piersiową. Był ode mnie wyższy o głowe, może trochę więcej.

- Nie chcialem żeby tak było - powiedział wkońcu. Odważyłam się na to i spojrzałam mu w oczy, miał je zaszklone. Byłam zdziwiona.

- A jak chciałeś ? - powiedziałam łkając.

- Napewno nie chciałem, żeby wszysko wyglądało TAK. Przez te lata cały czas o tobie myślałem. Sophie proszę uwierz mi i wybacz.

- Nie wiem co robić Harry - odwróciłam wzrok. Z jednej strony chciałam mu uwiezyć, ale z drugiej mnie zranił. - Daj mi to przemyśleć. wiem, że robię z tego wielkie halo, ale naprawde mnie tym zraniłeś. Nawet nie wiesz jak sę czułam.

Gdy przez pierwsze miesiące się odzywał czułam się dziwnie. Nie wiem jak to inaczej określić. Niby normalnie gadaliśmy, ale nie wspomnieliśmy ani razu o tym co powiedział gdy był już w aucie. W drodze do Londynu. Pewnego dnia chciałam o tym wspomnieć, a on powiedział że musi kończyć. I po tym wydarzeniu, przestał dzwonić. Czułam się okropnie jak ostatni śmieć. Mój najlepszy przyjaciel się do mnie nie odzywał . Dzwoniłam sama, ale cały czas odbierał ktoś inny i wkręcał mi jakieś marne wymówki. W końcu zrezygnowałam i przestałam.

- Wyobrażam sobie jak się czułaś Sophie, ja..

- Że co proszę ? - przerwałam mu gwałtownie - ty mówisz, że wyobrażasz sobie jak ja się czułam ? - Darłam się na niego z wytszeszczem. - Łatwo ci mówić Harry. No powiedz mi jak Ja się czułam ? Jak śmieć Harry, jak śmieć. Obiecałeś, że będziesz się odzywać. A ty kurwa nic ! - rozbeczałam się jak dziecko. Harry patrzył się na mnie. W pewnej chwili usiadł na łóżko i patrzył przed siebie. - Jak widzę ciebie to nie interesuje. Więc nic tu po mnie. - Wzięłam torebkę i szybko wybiegłam z jego pokoju.

- Sophie, zaczekaj proszę .. - chyba wybiegł za mną. Sama nie wiem, zbiegłam po schodach. Usłyszałam tylko "gdzie ty biegniesz Sophie ?".

Biegłam ile sił w nogach do domu. Nawet nie wiem czemu, ale biegłam. W pewnym momencie potknełam się o coś i jebłam na ziemie. Wspominalam, że nie zbyt dobrze biegam ? No więc podarłam moję cudne spodnie.

- FUUUUUUUUUUUUUUUUUUCK ! - momentalnie wszystki pary oczu zwróciły się na mnie. Poczułam jak się czerwienię.

Resztę drogi do domu poszłam, nie biegłam. Otworzyłam drzwi do domu i weszłam do środka. Od razu zrzuciłam z siebie ciuchy. Założyłam jakiś dresik. Poszłam odpalić komputer i włączyłam jakieś strony plotkarskie. Dziwne, widziałam tam zdjęcia tych chłopaków ze zdjęcia Harrego. I był też tam ON SAM . ?! zrobiłam mine WTF po raz drugi dzisiaj i obczaiłam o co kaman. Dowiedziałam się że jest to zespół o nazwie One Direction i składa się z Harreo, z jakiegoś Louisa , Zayna , Nialla i Liama. Podobno zajeli trzecie miejsce w x factorze. W moich stronach nic o nich nie słyszałam. Chociaż sama nie wiem , przynajmniej ja o nich nigdy nie słyszałam. Chciałam zadzwonic do Julan, ale nigdzie nie mogłam znaleść telefonu. Fajnie, kolejna niespodzianka.

włączyłam coś w TV lecz długo się tym nie cieszyłam. Ktoś zadzwonił do drzwi. Z niechęcią poszłam je otworzyć, a moim oczom ukazał się Harry.

- Co ty tu robisz ? - spytałam zdziwiona, bo przecież nie wiedział gdzie mieszkam.

- Przyniosłem ci coś - podniósł rękę. Trzymał w niej mój telefon. Podał mi go.

- Emm.. Dzięki, ale moja mama mogła mi go przynieść. I tak ma niedługo przyjść.

- No chyba się na to nie zapowiada. Siedzą tam i wspominają stare czasy - uśmiechnął się do mnie. Wystawił rząd tych swoich białych ząbków. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Zauważył to. - Yyy.. mogę wejść ? chyba zbiera się na deszcz. - skrzywił się i spojrzał za siebie i znowu na mnie. Miał taki słodki wyraz twarzy . *________*

- Jasne wejdź. - wpóściłam go do środka i zaprowadziłam do salonu - Napijesz się czegoś ?

- Tak, jesli można. - znowu się uśmiechnął. :)

Poszłam do kuchni zrobic nam herbatę. Włożyłam czajnik na gaz i zastanawiałam się nad tym jaka dzisiaj byłam dla niego wredna. Skrzywiłam się na samą myśl o tej rozmowie w jego pokoju. Postanowiłam , że mu wybacze. Nagle poczułam ręce na moich ramionach. Odwróciłam się, oczywiście był to Harry. Niebiezpiecznie blisko zbliżył się do mnie. Odgarnął z mojego czoła kosmyk moich blond włosów. I zbliżył swoją twarz do mojej ...


__________________________________________

Przepraszam , że tak długo nie dodawałam . =[ ale jakoś nie miałam weny. -.-
Jak na razie nie ma reszty chłopaków  1D , ale niedługo się pojawią  . :D obiecuje . =]
jakby były jakieś błędy to przepraszam.
   Zrobicie coś dla mnie . ? :)  skomentujcie proszę ten rozdział jak go przeczytacie. :) macie tu mojego twittera Tellmealie_xoxo i followujcie mnie. :D i pytajcie o nowe rozdział . ;) i wszystko co chcecie. Ej pokażcie tego bloga swoim znajomym . PROSZE. :*

MIŁOEGO CZYTANIA directionerss. <3

12 komentarzy:

  1. cudaśne :D czekam na nowy rozdział xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwieeelbiam to <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również uwielbiam i czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie! Czekamy na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się, nawet bardzo. Czekam na więcej.
    Zapraszam na swojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ok. nie rozumiem jak w takim momencie można przerwać rozdział!!
    awwww to jest świetne;D
    czekam na kolejny;) mam nadzieję, że będzie szybko;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny czekam na kolejny!
    @dominika_1D

    OdpowiedzUsuń
  8. super ,ale pocałuiją sie czy nie ?dodaj plis kolejny rożdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. jest zajebisty, niesamowicie wciąga.! wole to niż jakąś durną książke. !<3=**

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy następy rożdział ?

    OdpowiedzUsuń
  11. dawaaaj następny bo zaraz . . . wybuchnę ? . : DDD .

    KOCHAM CIĘ . chyba najlepszy blog z tych wszystkich . : pp .

    OdpowiedzUsuń